Agata wzięła ślub ze swoim mężem, gdy kończyła studia, a jej wybranek już pracował w korporacji i dobrze zarabiał. Szybko odniósł sukces, co poskutkowało awansem. Wydawało im się, że świat leży u ich nóg. Zdecydowali się na kredyt i na kupno auta. Nie mogli narzekać na to że źle im się powodzi.
Agata chciała iść do konkretnej pracy po swoich kierunkowych studiach, ale Marek uznał, że lepiej, aby zaszła w ciążę, bo potem pracodawcy będą źle patrzeć na to, jeśli będzie chciała iść na macierzyński. Kobiecie wydawało się to rozsądne, dlatego przystała na propozycję męża, a na ten czas zatrudniła się u ojca jako księgowa, aby móc zabezpieczyć swoje wypłaty macierzyńskie, jeśli dziecko już przyszłoby na świat.
Jej zarobki nie były duże, ale wystarczały na podstawowe potrzeby. Chciała mieć swoje pieniądze, aby nie musieć się prosić męża
On zamiast cieszyć się z tego, że żona, która nie musi pracować, chodzi do pracy, śmiał się z niej i pieniędzy, które zarabiała. Ale Agata nie zwracała na to uwagi i naprawdę cieszyła się, że choć w minimalnym stopniu może dokładać się do domowego budżetu. Minęło półtora roku i na świat przyszedł Maciek.
Agata nawet nie zorientowała się, że w pewnym momencie zaczęła tłumaczyć się z każdego zakupu swojemu mężowi, który atakował ją, że wydaje pieniądze na jakieś pierdoły i nie odkłada ich. Doszło nawet do sytuacji, że mąż kazał codziennie pokazywać Agacie paragony, aby rozliczać ją. Tłumaczył się tym, że chce po prostu sprawdzać na co najwięcej wydają pieniądze i ograniczyć to.
Miał pretensje, że kupuję za dużo bułek, a może zamiast tego lepiej byłoby gdybym kupowała chleb. A jeśli go kupowałam, to pytał dlaczego ten droższy. Myślałam, że żartuje, ale on był śmiertelnie poważnie. Powtarzał, że pieniądze to nie żarty
Agata uznała, że najlepiej będzie w takim razie, gdy pójdzie do pracy i wspomoże dodatkowo budżet rodzinny, ale wtedy Marek atakował ją, że nie ma takiej potrzeby
Mówił, że powinna skupić się na wychowaniu dziecka, bo przecież pierwsze lata są najważniejsze, a potem będą żałować, że nie dbali o to, aby Maciek był wrażliwy, rodzinny i empatyczny. Zarzucał jej także, że przecież to, co zarobi nawet nie wystarczy na nianię, bo przecież po takich studiach, która skończyła i bez doświadczenia, to co najwyżej może pracować w jakimś sklepie.
Co ty umiesz? Nic nie potrafisz! Nie masz doświadczenia. Kto cię będzie chciał?
I tak codziennie kobieta przeżywała podobne ataki, tłumacząc sama przed sobą, że na pewno zmieni się to, gdy ona znajdzie pracę i będą dodatkowe pieniądze w budżecie rodzinnym. Niestety zaczęło się konkretne wyliczanie, które polegało na tym, że Marek założył Agacie konto na najpotrzebniejsze wydatki. Na początku dawał jej 100 złotych tygodniowo, a był moment że przelewał i nawet 50 złotych i to miało jej wystarczyć na jedzenie na cały tydzień. Kobieta próbowała delikatnie zwrócić mu uwagę i zasugerować, że nie ma takiej opcji, aby za tyle móc wyżywić rodzinę, to on wtedy atakował ją i mówi, że jest rozpuszczoną księżniczką, która nie umie oszczędzać…
Myślałaś, że przez całe życie wszystko będziesz mieć? Nie haruję na ciebie!
Agatę smuciło także to, że nigdy nie było pieniędzy na to, aby wyjechać na wakacje. Z tęsknotą oglądała zdjęcia znajomych, na których widziała zadowolone rodziny z dziećmi na rękach. Gdy tylko delikatnie zaczynała temat odpoczynku z mężem, on atakował ją i mówił, że kredyty się same nie spłacą i trzeba jak najwcześniej to zrobić, aby potem mieć święty spokój.
Apogeum tej niewolniczej sytuacji miało miejsce, gdy Agata chciała kupić coś do jedzenia i szukała karty, którą założył jej mąż. Nigdzie nie mogła jej znaleźć, więc zaczęła szukać pieniędzy po kurtkach i kieszeniach w starych torbach. Sama przyznaje w rozmowie z portalem kobieta.onet.pl, że czuła się jak złodziej, który kogoś okrada, a przecież to były także jej pieniądze.
Nie chodziło jej o wymyślne i ekstrawaganckie zakupy, ale o takie, które są w pierwszej kolejności i wynikają z potrzeby – na przykład podpaski tampony…
Było mi wstyd, że muszę mówić mu o nowych majtkach lub o tym, że chcę kupić tampony. Zaczęłam prać swoje rzeczy ręcznie, żeby się nie niszczyły, bo wiedziałam, że nie da mi pieniędzy na kupno nowych. Naszego synka rozpieszczał, kupował mu klocki, zabawki, nowe ciuchy, a mnie nie dopuszczał do swojego finansowego świata
Agata starała się kupować rzeczy na promocji, aby troszeczkę zaoszczędzić i móc odłożyć. Kobieta sama wie, że to brzmi dość dziwnie i niespotykanie, aby kobieta odkładała pieniądze na to, aby kupić płyn do naczyń, ale ona przez coś takiego przechodziła. Cały czas żyła w lęku i bała się, że nie wystarczy jej na podstawowe zakupy spożywcze.
Niestety istniał sposób, dzięki któremu mogła „zarobić” więcej, ale dziś wstydzi się o tym mówi i ma pretensje, że w ogóle się na to godziła. Tym sposobem był seks z mężem, kiedy on sobie zażyczy, a wszystko za dodatkowe pieniądze.
Czułam się jak k**wa, robiąca dobrze mojemu mężowi, ale wiedziałam, że tylko wtedy zostawi mi tyle o ile poproszę i będę mogła wtedy kupić coś ekstra do domu i nsa przykład iść z synkiem na lody czy gofry
Tylko wtedy była w stanie dodatkowo kupić coś do domu… W innym przypadku musiała liczyć każdy grosz, aby kupić coś dobrego i taniego. Wyzwiska, które rzucał w jej stronę padały codziennie z jego ust. Zarzucał Agacie, że jest najgorszą gospodynią, jaką spotkał, że inne potrafią żyć oszczędnie, a do tego wspierają swoich mężów, a nie się kapryśnie zachowują jak księżniczki. Padały także słowa, że jest jak złodziejka, która tylko czeka na to aby go okraść.
Skończyły się także wyjścia ze znajomymi, ponieważ Agata nie była w stanie nawet wygospodarować pięciu złotych na wodę mineralną w restauracji
Nie zapraszała także nikogo do domu, bo później miała wyliczane, co kupiła na tę wizytę. Niestety najgorsze w tym wszystkim jest to, że Agata bardzo długo tłumaczyła go z tego zachowania. Sama przed sobą mówiła, że ma dużo stresu, a jego praca jest naprawdę ciężka.
Wmawiałam sobie, że powinnam go podziwiać, bo on to wszystko robi dla nas
Na szczęście coś w niej pękło i pewnego dnia zdecydowała, że musi opuścić tyrana. Odeszła od niego, gdy ich syn miał pięć lat. Bardzo mocno w tej decyzji wspierała ją mama i to ona wywierała wpływ przez lata, aby porzuciła Marka i zaczęła nowe życie. Sama przeszła podobne piekło i poniekąd miała do siebie pretensje, że córka była świadkiem takich rzeczy i później sama ich doświadczyła. Marek nie płaci całych alimentów, albo wpłaca po 50 złotych, żeby Agata nie mogła sprawy zgłosić na policję.
Na szczęście były mąż ma coraz rzadszą ochotę na to, aby kontaktować się z naszym synem. Na początku próbował go przekupić, ale to się skończyło. Nadal gdy płacę w sklepie mam coś takiego, że łapię się na tym, że wkładam coś do koszyka, a po chwili odkładam z powrotem na półkę. Chodzę na terapię i dużo pomaga mi mama
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz