Pani Daria zgłosiła się do szpitala w 40 tygodniu ciąży by urodzić dziecko.
Ordynator oddziału ginekologicznego stwierdził, że to nie czas i odesłał ją do domu.
To miało być pierwsze dziecko tej kobiety...
Kobieta otrzymała skierowanie do szpitala od ginekologa, ponieważ miała za mało wód płodowych, co równało się temu, że w jej przypadku konieczne było przeprowadzenie cesarskiego cięcia
Gdy pani Daria przyjechała do szpitala, usłyszała od ordynatora, że nie ma potrzeby, aby tak wcześnie się pojawiała i odesłał ją do domu. Ciężarna kobieta poszła do innego lekarza, który także wystawił skierowanie do szpitala.
Drugi lekarz, który wystawił skierowanie, powiedział, że pani Daria praktycznie nie ma wód i natychmiast trzeba udać się do szpitala
W tym samym szpitalu, co kilka dni wcześniej, została zatrzymana jedynie na noc na obserwację, a rano została wypisana do domu. Dzień po wypisie kobieta bardzo źle się poczuła i trafiła do szpitala, ale tym razem w Gnieźnie.
Tam niestety lekarze mieli tragiczną informację dla pani Darii i pana Adama. Dziecko było martwe. Grzegorz Gliniewicz, ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego w Gnieźnie, powiedział:
W trakcie badania stwierdziliśmy brak czynności serca płodu. Pani została przyjęta do szpitala. Wywołaliśmy poród i pani w godzinach nocnych urodziła martwe dziecko
Sekcja zwłok dała zatrważający wynik – okazało się, że dziecko mogło umrzeć wtedy, gdy kobieta została wypisana ze szpitala we Wrześni. Ordynator ze szpitala we Wrześni w rozmowie z reporterem Polsatu powiedział, że odesłał kobietę, ponieważ jego zdaniem „wszystko było w porządku”.
W tej sprawie wszczęto śledztwo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz