Shay Bradley był weteranem irlandzkich sił obronnych. 12 października odbył się jego pogrzeb. Shay poprosił swoja córkę i wnuczkę o pewną przysługę i tylko one mogły pomóc mu wykonać to zadanie.
Shay znany był z nietuzinkowego poczucia humoru. Jak wiadomo na pogrzebach wszyscy się smucą. Bradley jednak nie chciał by inni się smucili na jego pogrzebie. Za życia nagrał swój głos, który potem córka z wnuczką miały odtworzyć podczas pogrzebu, taka była jego ostatnia wola.
Gdy bliscy płakali i smucili się nad jego grobem, nagle usłyszeli jego głos:
"Halo, wypuście mnie! Halooo! Haloooo! Tu jest cholernie ciemno! Słyszę was! Wypuście mnie do cholery!"
Na początku wszyscy byli zdziwieni, bo słyszane odgłosy jakby na prawdę wychodziły z trumny. Mężczyzna za życia uwielbiał żartować. To był jego ostatni dowcip, który poprawił humory wszystkim żałobnikom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz