Historia, która zaraz przeczytasz już od dłuższego czasu krąży w internecie. Opisał ją mężczyzna, który przypadkowo rozpoczął rozmowę z małym chłopcem przez CB radio. Opowiada ona o chłopcu, który poruszał się na wózku inwalidzkim i bardzo tęsknił za swoim tatą, a mama długo pracowała, by utrzymać dom.
Byłem w jakimś małym miasteczku w południowej części Stanów Zjednoczonych i chciałem dojechać do celu przed zachodem słońca. Słuchałem głośno CB radia, w którym nagle zabrzmiał głos małego chłopczyka. Pytał, czy ktoś jest na linii, kto go słyszy i kto mógłby porozmawiać z misiem. Włączyłem mikrofon i powiedziałem: ‚Śmiało, mów Misiu’.
Zdradziłem mu swoją ksywkę i zaczęliśmy rozmawiać. Chłopczyk powiedział: ‚Mam nadzieję, że nie przeszkadzam. Mama mówi, że taka praca jest absorbująca i powinienem trzymać się z daleka od radia. Ale czuję się samotny i to pomaga mi oswoić się z tym, że siedzę sam w pokoju i poruszam się na wózku inwalidzkim’.
Dlatego też postanowiłem z nim rozmawiać tak długo, jak tylko zechce. Nie chciałem, aby czuł się źle w tej sytuacji. Miałem ochotę sprawić, aby choć przez chwilę na jego twarzy pojawił się uśmiech. Chłopczyk opowiedział także, że korzysta z radia swojego taty, który miał wypadek samochodowy miesiąc temu i zginął… Na drodze były ciężkie warunki do jazdy i śnieg spowodował to, że stracił panowanie nad samochodem.
‚Mama musi teraz dużo pracować, aby związać koniec z końcem, a ja nie jestem zbytnio pomocny na wózku. Oczywiście cały czas słyszę, żebym się tym nie przejmował, ale ja i tak czuję się źle w tej sytuacji. Czasem słyszę, jak nocami moja mama płacze, a ja nie mogę nic zrobić. Jest jednak jedna rzecz, której bardzo pragnę. Wiem, że Wy jesteście bardzo zajęci i macie swoje problemy na głowie, ale gdy mój tata żył, zabierał mnie na przejażdżki autem. Teraz siedzę w pokoju bez szansy na wyjście. Nie mam nikogo, kto mógłby mnie zabrać w jakąś podróż’.
W gardle poczułem gulę, która ściskała mnie tak mocno, że nie mogłem wykrztusić ani słowa. Było mi tak szkoda tego chłopaka. Myślałem o nim przez całą drogę. W uszach cały czas słyszałem jego słowa: ‚Tata obiecał, że zabierze mnie w podróż jeszcze w tym roku, ale niestety już zawsze będę przykuty do tego wózka i nie zobaczę nic poza swoim pokojem. Pamiętam, jak mówił, że jego samochód będzie kiedyś mój’.
Mój przyjaciel z CB-radia musiał kończyć, ponieważ jego mama wróciła z pracy. Powiedział jeszcze żebym się odezwał, jak będę przejeżdżał przez jego miasto, ponieważ chętnie ze mną porozmawia. Wtedy w mojej głowie pojawiła się pewna myśl. Zapytałem chłopaka o adres. Poczułem ogromną potrzebę przytulenia go i spędzenia z nim choćby paru minut. Będą musieli na mnie w firmie poczekać! Zawróciłem i szybko ruszyłem w stronę Jackson Street 229.
Gdy podjeżdżałem w to miejsce, doznałem szoku! Chyba każdy kierowca z okolicy słyszał to, co mówił Miś. Ciężarówki wypełniły całą ulicę. Chłopak nie wierzył w to, co widzi. Każdy pokazywał mu swoje auto, rozmawiał z nim i podnosił na ręce. To było coś niesamowitego! Także pokazałem mu swoją maszynę. I wiem, że nigdy nie zapomnę wyrazu twarzy mojego nowego przyjaciela. Był naprawdę szczęśliwy. Miałem łzy w oczach, gdy wracałem na autostradę…
Włączyłem radio i nagle usłyszałem: ‚Halo, halo… Z tej strony mama Misia. Serdecznie Wam wszystkim dziękuję. Spełniliście marzenie mojego synka. Naprawdę brak mi słów, aby Wam wszystkim podziękować. Kończę, ponieważ nie chcę się rozpłakać. Uważajcie na siebie i szerokiej drogi’.”
Czasami tak niewiele trzeba aby kogoś uszczęśliwić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz