Sytuacja ta miała miejsce w znanej sieciówce "Biedronka".
W sklepie była kolejka, a w niej stały dwie wesołe i rozgadane dziewczynki na oko 10-letnie.
Wśród czekających w kolejce była także starsza kobieta, która z zaciekawieniem przyglądała się dzieciom. Nagle nie wytrzymała i zapytała: „A ty to chyba nie jesteś Polką?”. Zwróciła się w ten sposób do dziewczynki, która miała ciemniejszą karnację. Co biedne dziecko miało powiedzieć? Uśmiechnęło się tylko i nie skomentowało.
Pytania nie na miejscu
Chwilkę później podeszła kobieta, która przyszła z dziećmi do sklepu. Starsza klientka nie ustąpiła i ponowiła pytanie, tym razem do dorosłego. Gdy usłyszała, że dziewczynka jest Polką, zadała kolejne pytanie, tym razem o to, czy jej rodzice są Polakami. Zdziwiona rozmówczyni powiedziała: „Tak, mama jest Polką, ale tata cudzoziemcem”. Ależ to starszą kobietę wprowadziło w dziwny nastrój. Westchnęła na głos i odwróciła się, mówiąc: „No tak – mama Polka, tata czarny…”
I teraz pojawia się pytanie, które zaczęło mnie nurtować, gdy przeczytałam tę historię – co to ma na celu? Co wnieść ma takie wypytywanie się i stawianie dziecka w niemiłej sytuacji? Czy naprawdę mamy prawo do tego, aby komentować czyjeś życie? Zdarzenie miało miejsce w niedzielę handlową, możliwe, że starsza kobieta ubrana odświętnie wracała właśnie z kościoła. Gdzie w takim razie jej szacunek do bliźniego?
Co myślicie o tej sytuacji?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz