aaa1

środa, 22 lutego 2023

Kilkaset maleńkich trumien stanęło w kościele. Takiego pogrzebu jeszcze nikt nie widział.

 

 Podczas sobotniej mszy świętej w kościele w Gończycach w woj. mazowieckim odbyła się ceremonia, jaka dotąd nie miała miejsca. W kościele znajdowało się kilkaset trumienek, w których znajdowały się szczątki z poronień i aborcji.

Księża bardzo często nie zgadzają się na tego typu pogrzeby, a proboszcz z Gończyc postanowił odprawić taką ceremonię. Zdaniem księdza Jana Spólnego z parafii w Gończycach ceremonia ta ma ogromne znaczenie dla nienarodzonych dusz, a także dla kobiet, które straciły ciążę.

"Zrodziła się potrzeba pogrzebania dzieci utraconych i bez wahania zgodziłem się, żeby odbyło się to u nas. Co roku jestem opiekunem pielgrzymek rodzin i wiem, jak jest ważna troska o nie. Wiem także, jak bardzo taki pogrzeb pomaga kobietom, które utraciły dziecko w wyniku poronienia albo aborcji."

Ceremonia odbyła się w sobotę rano. W środkowej części kościoła stało blisko 400 trumienek, w których znajdowało się 650 płodów. Przez wzgląd na bardzo maleńkie rozmiary w niektórych trumienkach znajdowało się kilka płodów.

Wszystkie zwłoki pochodziły z Warszawy i okolic. Po zakończeniu modlitwy wierni wzięli po trumience i przenieśli na cmentarz. Żałobnicy złożyli drewniane skrzyneczki we wspólnej mogile. 

Do wiadomości publicznej nie podano skąd pochodziły szczątki.. Pogrzeb był manifestem w stosunku do fali protestów związanych z wyrokiem TK.

Wielu twierdzi, że pogrzeb ten miał jedynie charakter symboliczno-propagandowy. Przeciwnicy ceremonii sugerowali, że trumny na pewno były puste, gdyż w Polsce wykonuje się legalnie około 1000 aborcji. Skąd zatem w jednym miejscu taka ilość?

Skąd fundacja wzięła ciałka sześciuset abortowanych dzieci?https://t.co/yHE5WP7kKL

— Malina Wąsowska (@Malinka88188467) December 12, 2020

Fundacja Nowy Nazaret twierdzi, że niektóre  szczątki czekały nawet 7 lat na pochówek.

Maria Bienkiewicz z fundacji w rozmowie z "Gościem Niedzielnym" opowiadała jak wyglądają płody:

"Kiedy w prosektorium szykowaliśmy te dzieci do uroczystości pogrzebowej, każde z nich brałam na ręce, umyte owijałam w pieluszkę. Widziałam wśród nich wiele pięknych zdrowych dzieci, choć były oczywiście także chore, z widocznym rozszczepem kręgosłupa i innymi wadami. Były także dzieci z Zespołem Downa, w tym wiele rozczłonkowanych w wyniku aborcji. Na wielu maleńkich twarzyczkach widać było grymas ogromnego bólu."

Pracownik firmy pogrzebowej wyznał, że widział wiele trupów, jednak nigdy nie był tak wstrząśnięty na widok szczątków płodów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz